Zacznijmy od początku

Niektórzy z Was znają już tę historię inni przeczytają ją po raz pierwszy. Być może ktoś pomyśli, że czyta o swoim własnym życiu a inna osoba podziękuje w myślach sobie, że dokonała odpowiednich wyborów.
Wydarzenia które opiszę, są już przeszłością jednak zawsze będą czaić się w zakamarkach mojej duszy.
Teraz myślę, że dzięki temu co przeżyłam stałam się silniejsza i nauczyłam się walczyć o swoje. Niestety nauka trwała długo i była bardzo bolesna.

Pierwsze dziecko urodziłam mając 18 lat, w ojcu mojego synka byłam zakochana bez pamięci. Te piwne oczy i białe zęby. Chodzący ideał, na pozór. Nie widziałam żadnych jego wad. Nie zastanawiało mnie to, że czasem podjeżdżał pod mój dom i sprawdzał co robię. Jego apodyktyczność wydawała mi się troską o mnie. Po narodzinach syna, namówił mnie żebyśmy zamieszkali z jego matką. Gehenna jaką tam przeszłam jest nie do opisania, wyobraźcie sobie mnie siedzącą na posadzce w łazience i wyjącą z bezsilności kiedy mój wtedy już mąż bawił się gdzieś na dyskotece a teściowa stała nade mną drąc ryja, że jestem nic nie warta i do niczego się nie nadaje. I że dziecko to moja wina bo „jak suka nie da to pies nie weźmie”
Tak, Grażynka dała mi popalić i to ostro. Ja wtedy młoda i głupia bałam się odezwać, tym bardziej że ta kobieta była nieobliczalna. Nie miałam nawet jak wrócić do rodzinnego domu, bo mój dawny pokój zajął ktoś inny.
Darek (mój pierwszy mąż) kończył szkołę średnią no i dorabiał sobie w ochronie a ja byłam skazana na Grażynkę, miała pretensje o wszystko – że na spacer z synem nie wyszłam, że nie umiem go nakarmić, że paznokcie mu źle obcinam. Rano teściowa szła do pracy a ja musiałam robić za sprzątaczkę, kucharkę i do tego pilnować żeby syn czasem nie narozrabiał, bo wszystko i tak było moją winą. Mąż co raz rzadziej wracał po południu ze szkoły, od razu jechał niby do pracy. Po jakimś czasie okazało się, że spotyka się z inną kobietą. Cóż za dziwny zbieg okoliczności, kobietą tą była fryzjerka teściowej.  Kiedy się o tym dowiedziałam, spakowałam co moje i syna i poszłam do mojego rodzinnego domu. Na moje szczęście, pokój się zwolnił i byłam na starych śmieciach.
Darek przyjechał jeszcze tego samego wieczora i mówił, żebym wróciła ale byłam uparta, powiedziałam że nie ma takiej opcji. Minął jakiś czas, pewnego popołudnia mąż przyjechał do mnie i zaczął się żalić, że Beatka go oszukała. Że on jej salon fryzjerski zafundował, pomieszczenia wynajął sprzęt kupił a ta niewdzięcznica wyjechała do Niemiec. W sercu czułam dziką satysfakcję ale moja dobra dusza krzyczała żeby mu pomóc. No i głupia ja pomogłam, zatrudniłam fryzjerkę, pilnowałam wszystkiego, salon jakoś funkcjonował.
Od nowa zaczęło się nam jakoś układać, teściowa była troszkę dalej a ja mogłam odetchnąć, ale niestety tylko a chwilę.
Pewnego dnia Darek stwierdził, że przygodę z fryzjerstwem należy skończyć. Nie zapytał mnie o zdanie, po prostu sprzęt sprzedał i tyle.

W między czasie skończył służbę wojskową i doszedł do wniosku że wojsko to dobra opcja więc tam zostanie. Wojsko zmienia ludzi, on już był potworem a wojsko zrobiło z niego kogoś kogo w ogóle nie poznawałam. Z miesiąca na miesiąc było co raz gorzej ale ja nadal byłam naiwna. O pieniądze musiałam się prosić, nie miałam własnych w ogóle. Cieszyłam się kiedy go nie było w domu. A nie było go co raz częściej. Jedyną odskocznią była szkoła którą robiłam wieczorowo. Kiedy okazało się, że jestem w ciąży wykrzyczał mi że sama będę utrzymywać to dziecko, a kiedy poroniłam, no cóż nie krył zadowolenia. Seksu nie mogłam mu odmówić więc po kilku miesiącach następna ciąża. Drugi syn urodził się w kwietniu, wcześniej męża zamknęli w areszcie tymczasowym (dziwki ,narkotyki itd.) no ale przez moje wstawiennictwo na narodziny syna zdążył wyjść(obiecywał mi poprawę i miłość dozgonną – o ja głupia) No ale było co raz gorzej, kiedyś przystawił mi do głowy pistolet bo powiedziałam, że chcę się rozwieść. Bałam się panicznie. Siedziałam jak mysz pod miotłą, przerażona i zahukana. Pierwszego listopada przez przypadek na cmentarzu spotkałam teściową „przypadkiem” wspomniała, że jej synek z koleżanką wozili ją dzień wcześniej po cmentarzach i taka ładna ta koleżanka no i że w ciąży jest.

Wróciłam do domu, napisałam mu smsa że jeśli w ciągu 5min nie spakuje swoich rzeczy to wylądują na śmietniku. Pierwszy raz w życiu nie bałam się go.  Nie zdążył więc cóż bezdomni mieli niezły łup. Było ciężko, przez długi czas nie dawał mi spokoju, zamiast pieniędzy to przywoził zakupy. Dopiero po roku zdecydowałam się na rozwód. Jakiś czas rozwodzie wystąpił o ograniczenie praw rodzicielskich, przegrał sromotnie (to temat na następną historię). W końcu mogłam żyć spokojnie, no prawie spokojnie, kiedyś przyjechał w środku nocy z bukietem róż i powiedział że i tak mnie kocha. A później znowu trafił do aresztu. Przede mną stała perspektywa wyjazdu do Anglii ale dzieci nie miały paszportów, zawarłam z nim układ a przynajmniej jemu się tak wydawało. Za pośrednictwem prawnika Darek podpisał zgodę o paszporty dla chłopców a ja miałam w prokuraturze ubolewać jak to jest mi źle bez byłego męża. Do tego nie doszło, zabrałam dzieci i wyjechałam. W Anglii miałam względny spokój, bo od czasu do czasu wysyłał mi maile w których mnie zastraszał. Wyprosił też na mnie  pozwolenie na przyjazd dzieci w wakacje do Polski, a ponieważ on ograniczonych praw nie miał to się zgodziłam, z resztą chłopcy chcieli jechać. Piekło jakie im zgotował jest nie do opisania, straszył, że nie odda im paszportów, że do mnie nie wrócą itd. Chłopcy na szczęście wrócili do mnie a kiedy on przyjechał do Anglii (pracował na tirach) i chciał się zobaczyć z chłopcami  oni powiedzieli mu że nie chcą mieć z nim nic wspólnego,  po tym w  końcu całkiem odpuścił. Kilka miesięcy później dowiedziałam się o jego śmierci, pamiętam jak dziś, stałam pod prysznicem i usłyszałam smsa. Michał (już wtedy mieszkaliśmy razem) przybiegł do mnie i podał telefon, tak w smsie od byłej już teściowej dowiedziałam się, że ten psychopata nie żyje i możecie sobie myśleć co chcecie ale dla mnie to była wiadomość niczym prezent gwiazdkowy. Ja życzyłam mu śmierci,  w głowie miałam myśl że w  nigdy od niego się nie uwolnię. Że znowu sobie o nas przypomni i będzie straszył i nękał.
Stało się inaczej.  Na pogrzeb chłopcy nie pojechali bo „babcia” zapomniała napisać o dacie. A ja  przez długi czas nie dowierzałam w to co się stało i czasem urządzałam sobie internetową wędrówkę po cmentarzu na którym Darek jest pochowany, żeby  upewnić się że jego grób na pewno tam jest.

 

Dodaj komentarz

Zaprojektuj witrynę taką jak ta za pomocą WordPress.com
Rozpocznij